niedziela, 16 sierpnia 2015

Rozdział 2 - Nietypowa propozycja

Autorki: Youki i Nikai :)

  Zamknęłam oczy godząc się z przeznaczeniem, kiedy nagle poczułam jak coś obejmuje mnie w talii i ciągnie ku górze. Nie zdążyłam zobaczyć, co przyszło mi na ratunek, bo straciłam przytomność. Nie wiem jak długo byłam nieprzytomna, byłam świadoma tylko jednego - ktoś uciskał moją klatkę piersiową i wpuszczał tlen do płuc zalanych przez wodę. W pewnym momencie oprzytomniałam i z ulgą wyplułam z siebie całą ciecz. Uniosłam ciężkie powieki, do oczu wdarły się promienie słońca, przez co znowu je przymknęłam. Jednak zdążyłam zarejestrować, iż ktoś się nade mną pochyla, czułam na sobie natarczywy wzrok.
- Widzę, że odzyskałaś przytomność, więc otwórz oczy...spójrzże łaskawie na swojego wybawcę - prychnął obcy dla mnie głos. Był lodowaty i oschły, nigdy nie słyszałam mu podobnego.
   Na szczęście nie był w żadnym calu podobny do tamtego, który zwabił mnie na wrak statku, dlatego odważyłam się znów otworzyć oczy. Najpierw zauważyłam niewyobrażalnie długie fioletowo niebieskie włosy, który oplatywały zgrabną sylwetkę - jak się okazało - mężczyzny. Były jeszcze mokre, więc światło beztrosko odbijało się od małych kropelek, które się na nich osadziły. Druga rzecz, jaka przykuła moją uwagę, były jego nienaturalne oczy, turkusową tęczówkę przecinała źrenica podobnie jak u jakiegoś gada. Moje własne, lazurowe nie mogły nawet na chwilę odciągnąć się od jego niesamowitej twarzy, miał idealnie zarysowaną szczękę, a kości policzkowe mogłyby spokojnie zaliczyć się do najcudowniejszych, gdyby nie to, że były pokryte delikatnymi łuskami koloru letniego nieba.
  Niepokoił mnie coraz bardziej, zaczęłam bardziej mu się przyglądać. Zauważyłam spiczaste uszy, kiedy wiatr odgarnął mu włosy. Byłam przerażona do tego stopnia, że nie porafiłam od niego uciec, mimo, że ciało podpowiadało mi " Uciekaj stąd!", to umysł był nim całkowicie zauroczony. Postanowiłam dać mu szansę, przynajmniej na chwilę rozmowy. Chciałam mu podziękować, bo za pewne nie dostanę na to drugiej szansy, mógł w każdej chwili zniknąć w wielkich wodach oceanu. W końcu, jak się domyśliłam, był morskim stworzeniem. Zawsze pragnęłam ujrzeć mieszkańca świata z poza lądu, nawet nie myślałam, że ktoś z nich przyjdzie mi na ratunek.
- Co się tak patrzysz ? Skoro jesteś przytomna to przejdźmy do interesów. - powiedział swym niesamowitym głosem, była w nim moc, przy każdym słowie, które wypowiadał musiałam mimowolnie zadrżeć.
   Dopiero wtedy ujrzałam jego nieludzkie zęby, każdy z nich był zaostrzony, wyglądały przerażająco, iż na chwilę cała się spięłam. Widząc moją reakcję uśmiechnął się szeroko z widoczną perfidią, czyżby cieszył się z czyjegoś strachu? Może jednak nie był taki dobry, jak sobie pomyślałam ? Skoro w moim świecie istnieje podział na dobrych i złych, to czemu nie miałby istnieć także w jego świecie. Przez całe życie ślepo wierzyłam, że wszystko, co pochodzi z morza jest absolutnie nieskazitelne. Jednak nie na darmo powstały legendy o wężach morskich, które nawet we mnie budziły lęk.
   Zasmuciłam się, bo to w jakiś sposób jeszcze bardziej mnie rozsypało. Czyli nie ma miejsca na świecie, gdzie nie istniałoby zło? Nie mogłam mieć jednak całkowitej pewności, może tylko sprawiał wrażenie złego. Zapłonęła we mnie nadzieja. Jeszcze nic nie zostało przekreślone!
   Spojrzałam mu głęboko w oczy, chciałam wyczytać w nich, jaką ma naturę. Dobrą, czy też złą ? Nie był to pierwszy raz, kiedy używałam swoich zdolności jasnowidzenia. Dzięki mojemu darowi zawsze wiedziałam z kim mam do czynienia. Taka wiedza dawała mi siły za każdym razem, kiedy musiałam ...pracować.
   Powoli zaczęłam wędrówkę do jego umysłu, chcąc połączyć się na chwilę z jego jaźnią. Niestety napotkałam swoistą barierę, wyobrażałam sobie ją jako gruby i wysoki mur nie do przebycia. Próbowałam się przez nią przedrzeć, jednak skończyło się to tym, że coś smagnęło mój własny umysł, niemalże boleśnie. Skrzywiłam się.
- A może zamiast bawić się we wchodzenie w czyść umysł, to porozmawiamy jak ludzie... Przynajmniej nie będę musiał Cię krzywdzić. - był lekko poirytowany, głęboko westchnął i kontynuował - Przepraszam, gdzie moje maniery. Nawet się nie przedstawiłem, ahh... Także, masz przed sobą Króla Wszystkich Wód, to mój oficjalny tytuł, a potocznie nazywają mnie Wężem Morskim...
- Wężem morskim - przerwałam mu przestraszona - Chcesz mnie zjeść ...?
- Coo? No wiesz, za kogo ty mnie bierzesz! - prychnął oburzony - No w sumie chciałem Cię zjeść, ale że jesteś jedną z najpiękniejszych stworzeń, jakie widziałem, to wolę pojąć cię za żonę. 

- Co, kurwa?! - wydarłam się.

3 komentarze:

  1. Cooo czemu takie krótkie ;_; ale i tak należą się fajarwerki :3
    Widze że główna bohaterka jest rozchwytywana. Ma powodzenie u facetów xD... Najlepszy sposób na podryw: " nie chce cie zjeść znaczy chciałem ale jednak nie chce" Noo i te ząbki <3
    Zdaje sie być coraz ciekawsze *-* podoba mi sie też szablon tyle że trochu literki mieszają się z tłem ;-;
    No nic weny życze beacoup ^^
    *znowu będe gwałcić odświeżanie strony xD*
    ~ Kasume - chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikai: To jest sposób na podrywanie Youki ^^ Ma trochę coś nie tak z głową <3
      Youki: Ja po prostu jestem pewna siebie!
      Nikai: Pewna siebie? o.O
      Youki: Tak! Pewna siebie, chodź tu to Ci garnczkiem przyjebi** !
      Nikai: Wiesz, wiesz... nie jesteś fajna. To było ... żałosne ^^
      Youki: Dokładnie takie samo jak TY :D
      Nikai: Idę sobie...:C
      Youki: Tylko mnie mangów jedz, bo znowu dojdzie do rewolucji :* :')
      Nikai: Odwal się, ruuuuska dzi...ok, tego już nie mówię ;')
      Youki: Ty, **rwo Babilońska, nie odzywaj się tak do mnie :*
      Nikai: A no, tylko sobie strzępie język ^^ <3
      Youki: Dzięki, idę się pociąć mydłem w płynie ... I po uprawiam par cour z gęsiami, bo tylko one mnie kochają :') Nie licząc Pana K, który musi mnie zbierać z płotu...
      Nikai: Nie kompromituj się -_- Idę!

      Także, to je miłość <3
      Pozdrowienia ! :*

      Usuń
  2. Przypomina mi się gra o Sindbadzie, gdzie diabeł morski chciał pojąć za żonę... Tututu! Złoty posąg Krokodyla i porwał przez to lubą Sindbada.xD Nie pytajcie. Ta gra była mega popie*dolona, więc nigdy nie zdradzę jej tytułu.
    W każdym razie wizja zamążpójścia jest o wiele lepsza niż bycie zjedzoną. Jednakże to mój punkt widzenia. Robicie tak piękne opisy, a dodajcie obrazki w zakładce "bohaterowie." Zepsuło to trochę moje poczucie wyobraźni. To przez to, że sama wolę jak takich obrazków nie ma. U was jest to jeszcze w miarę ładnie i czytelnie przedstawione, ale na niektórych blogach... Cóż. Zbyt wielu bohaterów, dużo obrazków i nie łapiesz się kto jest kim. Jednakże tutaj idzie w miarę powoli, więc wam to nie grozi.xD
    Pozdrawiam Lavana Zoro :)

    OdpowiedzUsuń